Dziś będzie zdrowo i pysznie,
ponieważ będziemy piec pasztet z cukinii!
Cukinia jest wspaniała! Każdy
powinien włączyć ją do swojego jadłospisu.
Dlaczego? A no, bo posiada potas,
żelazo, magnez, witaminę A, C, K, PP i B1 oraz beta karoten.
Odkwasza organizm i łatwo się ją trawi. W 100 g znajdziemy
zaledwie 16 kcal, ponadt 0,6 g białka, 4 g węglowodanów i 0,1 g
tłuszczów. I co ważne, jest wolna od metali ciężkich.
Fajnie?
Cukinia nie ma intensywnego smaku,
dlatego nadaje się zarówno do pasztetu jak i ciasta czekoladowego.
Można z niej zrobić placuszki, dodać do owsianki (serio!). Można
zrobić z niej zapiekankę, nadziewać ją mięchem w opcji nie dla
wegetarian bądź ryżem z warzywami, dla tych co mięsa nie jedzą.
Można zrobić leczo, ratatouille, udusić ją z marchewką i ziołami
prowansalskimi (pycha!), a także usmażyć w cieście jej kwiaty (to
już opcja mniej fit). Ja niemal każdorazowo dodaję ją do świeżo
wyciskanych soków lub do sałatki na surowo. Tak, tak, ponieważ można
ją jeść surową i wcale nie smakuje źle.
Latem i jesienią jest stosunkowo
tania, a jeśli ktoś ma ogródek może ją bezproblemowo zasadzić i
jedynie od czasu do czasu zaglądać czy już wyrosła. Wygląda
mniej więcej tak: (jako, że wakacje spędzam z dala od dużego miasta skąd pochodzę i gdzie mieszkam, zdrowe i świeże warzywa mam w zasadzie pod nosem)
Można właściwie już teraz je zerwać, ale można tez poczekać aż podrosną.
A teraz do rzeczy. Pasztet, który chcę
zaprezentować wyglądem może niektórych zniechęcać, ale
zapewniam, że smak wynagrodzi niespecjalny wygląd. Muszę przyznać,
że za każdym razem pasztet smakuje inaczej. Być może to kwestia
przepisu, którego nigdy się nie trzymam i zawsze staram się dodawać coś od siebie.
Oryginał zalazłam tu:
http://mymankitchen.blogspot.com/2013/09/pasztet-z-cukinii.html
Uwielbiam piękne zdjęcia, w szczególności ciast tego młodego, zdolnego chłopaka. Uwielbiam!
A żeby przygotować pasztet
potrzebujemy:
3 szklani startej i odciśniętej
z nadmiaru wody cukinii (cholera jest strasznie wodnista. Ja w
zasadzie biorę jedną cukinię sporych rozmiarów lub kupuję i
tyle)
w przepisie znajdziemy 200 g
żółtego sera, ja osobiście używam dwa opakowania mozarelli
(można użyć tych w kulce i zetrzeć na tarce)
2 starte cebule, ale weźcie duże
lub z 3-4 małe
pęczek posiekanej pietruszki lub
szczypiorku, jeśli lubicie, ale uważajcie wtedy z cebulą (ja nie
dodaję, wolę posypać upieczony pasztet świeżą pietruszką)
3 jajka
w przepisie podane jest 1,5-2
szklanki bułki tartej, możecie sami zrobić z czerstwego
pełnoziarnistego chleba, czasem dodawałam zamiast nieco mąki
pełnoziarnistej, by nie dodawać zwykłej, białej bułki tartej,
ale jeśli nie macie z tym problemów walcie śmiało, chyba, ze
masa jest zbyt wilgotna, wówczas musicie dosypać jej więcej
przyprawy: sól, pieprz, papryczka
chilli
Jeśli macie fantazje, można dodać
suszone pomidory lub jakieś inne zielsko oprócz pietruszki, które
lubicie.
Generalnie chodzi o to, by sobie
maksymalnie ułatwić zadanie, więc mieszacie odsączoną cukinię z
resztą składników, a następnie włożyć do formy, najlepiej
keksówki, piec ok 50 minut w 220 stopniach i odstawić na noc do
lodówki, by lepiej się kroił, choć czasem jem jeszcze letni,
kiedy jest rozlazły, ale zupełnie mi to nie przeszkadza, bo jest
pyszny! Zwłaszcza z pomidorami!
Pasztet po upieczeniu