wtorek, 12 sierpnia 2014

Przeznaczenie czy wybór?

Nie wiem jak bardzo wierzę w przeznaczenie. Chcę wierzyć,że wszystko, co w życiu mi się przydarza jest po coś.
Mam wrażenie, że część mojego życia poświęcone zostało umacnianiu mnie i sprawianiu, że jestem silniejszą osobą. Czasami decyzję podejmowałam sama, a czasami życie samo przynosiło mi to pod nos, wbrew mej woli. I tak jest teraz. O ile sama zadecydowałam, że przebiegnę półmaraton, potem maraton, czułam ból, który de facto sama sobie zafundowałam, o tyle znalazłam się w sytuacjach, których moja bujna wyobraźnia autorką nie jest, ale życie przygotowało dla mnie ogromny dół, z którego muszę się jakoś wydostać. Wiem, że mam siłę. Wiem, że dużo zniosę. Że mogę więcej. Wiem, że rozwiązania nie przychodzą z dnia na dzień. Że nic nie wydarzy się przez noc. Wiem też, że trudna droga przede mną. Zaryzykowałam.
Kiedy byłam bardzo młoda rezygnowałam ze wszystkiego, w czym nie byłam najlepsza bądź co najmniej bardzo dobra. Teraz wiem, że za rezygnacją kryje się strach, brak pewności siebie, a czasem konformizm, którego się brzydzę. 
Nie jestem cierpiętnicą, to nie tak. Życie przygotowało mi najlepszą i zarazem najtrudniejszą niespodziankę. Nie chcę jej stracić. Wiem, że czasem trzeba upaść, by wstać mocniejszym. Trzeba się zgubić, by się odnaleźć. I wiem, że choć nie będzie łatwo ostatecznie będę w tym miejscu, które mam teraz w swojej wyobraźni.


fot. pierwszej Pani http://instagram.com/diazdilya , jeśli ktoś potrzebuje motywacji po więcej zdjęć

Fot. tumblr

Dziś przygotowałam sobie trening bardzo intensywny choć krótki.
Rozgrzewka- dłuższa niż 5 minut i naprawdę porządna.
Następnie:

20 jump squats
30 jumping jax
15 push ups
20 plank knee to elbow
15 triceps dips
20 lunges
10 burpees

powtórzę to prawdopodobnie trzy lub cztery razy.

Chyba nie będzie łatwo, ale warto. ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz